ebook img

Listy Tadeusza Boya-Żeleńskiego do Anny Leszczyńskiej PDF

88 Pages·2015·6.01 MB·Polish
by  
Save to my drive
Quick download
Download
Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.

Preview Listy Tadeusza Boya-Żeleńskiego do Anny Leszczyńskiej

Listy Tadeusza Boya-Żeleńskiego do Anny Leszczyńskiej Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 59/1, 171-255 1968 LISTY TADEUSZA BOYA-ŻELEŃSKIEGO DO ANNY LESZCZYŃSKIEJ Opracowała BARBARA WINKLOWA „ucieszyłem się miłymi słowami Pani listu i Pani pamię­ cią — tak ostrożnie biorę ją w palce, jak przedmiot nie­ skończenie delikatny i kruchy”. [1916] W znanej dotychczas korespondencji Tadeusza Boya-Żeleńskiego1 listy do Anny z Schillerów Leszczyńskiej stanowią wyjątek. Różnią się one zdecydowanie od pozostałych. Boy pisał dużo i często, drogą korespondencji załatwiał nie cierpiące zwłoki sprawy, dziękował lub prosił o coś w formie dość zdawkowej. Listy do Leszczyńskiej nierzadko przypominają intymny pamiętnik czy najcelniejsze stro­ nice felietonów Boya. Zresztą całe partie tych listów, niemal beż zmian, trafiały do wstępów poprzedzających przekłady, a później niejednokrotnie wykorzystywał je Boy w swoich szkicach wspomnieniowych. I odwrotnie, wiersze ze zbiorku Z mo­ jego dzienniczka. (Akord smutku), napisanego „speziell für Sie, Frau Niusia”, cie­ kawsze urywki tłumaczeń, wreszcie projekty i plany, cała strategia batalii o „Bi­ bliotekę Boya” wypełniają stronice tej korespondencji, która dzięki temu stanowi cenny komentarz do twórczości przekładowej adresata. Tym cenniejszy, że nie­ rzadko dochodzi w nim do głosu świetny stylista. Większość listów w tonie i na­ stroju przypomina powstałe wtedy wiersze autora Słówek, antyfilisterskie, a równo­ cześnie pełne romantycznej autoironii, melancholijne, ale nie pozbawione ostrości obserwacji, „heinowskie” ■— jak nazwał je Jan Kott. W listach tych odnaleźć można ponadto ciekawe szczegóły i informacje o życiu towarzysko-kawiamianym Krakowa w czasie pierwszej wojny światowej. Z owych też lat datują się bliższe kontakty Żeleńskiego z Leonem Schillerem, rodzonym bratem Anny Leszczyńskiej. Znajomość zawarta przed laty w „Zielonym Baloniku” z młodym gimnazjalistą — teraz przerodziła się w szczerą przyjaźń. Boy śledził z życzliwą uwagą pierwsze artystyczne kroki Schillera, który zakończył właśnie okres studiów oraz wojażów po Europie i z właściwym sobie rozmachem przygoto­ wywał się do publicznego występu pod nazwą Wieczór pieśni staropolskich. Infor­ macje o tych przygotowaniach, o niepokojach im towarzyszących, wreszcie o cał­ kowitym sukcesie przekazywał Boy do Warszawy niemal na bieżąco. A przy okazji 1 Tom korespondencji Т. В o y a-Z e 1 e ń s к i e g o ukaże się nakładem Pań­ stwowego Instytutu Wydawniczego. 172 BARBARA WINKLOWA ploteczki towarzyskie, tym ciekawsze, że dotyczące takich ludzi, jak Karol Hubert Rostworowski dający koncerty organowe, Ludwik Hieronim Morstin w roli „ku­ riera”, Ignacy Chrzanowski doradzający Boyowi lektury i Emil Breiter korzystający z lektur Boya, Magdalena Kossakówna szukająca bezskutecznie wydawcy dla swojej parodii Trędowatej, wreszcie całe towarzystwo artystyczne, które zbierało się przy ul. Smoleńsk w pracowni Józefa Czajkowskiego, m. in. Ludwik Puget, Kazimierz Sichulski, Iwo Gall, Stanisław Czajkowski, Zdzisław i Zofia Jachimeccy — żeby wymienić tylko niektórych. Odmienność tej korespondencji wyjaśnia zapewne fakt, że adresatką była ko­ bieta piękna, wrażliwa i Boyowi nieobojętna. Jej żywe zainteresowanie i znajomość literatury francuskiej ułatwiały właściwą ocenę wysiłków Żeleńskiego, a nade wszystko sprzyjały „Bibliotece”, która dzięki Leszczyńskiej (fakt to dla kultury nie­ bagatelny) zyskała jeden z najpiękniejszych przekładów Boya, Dzieje Tristana i Izoldy. Historia tego tłumaczenia przewija się przez wiele stronic listów. Annę Leszczyńską poznał Tadeusz Żeleński na jednym z przyjęć u Stanisława i Elizy Pareńskich, we wczesnych latach „Zielonego Balonika”. Odnowienie znajo­ mości nastąpiło jednak dopiero w styczniu 1916, przed wyjazdem Leszczyńskiej do Warszawy, gdzie uzyskała engagement do Teatru Letniego. Pierwsze role przyniosły młodej aktorce (występującej pod pseudonimem Anna Belina) uznanie zarówno re­ cenzentów jak i dyrekcji. Jan Czempiński omawiając teatry warszawskie tego okre­ su pisał: „Anna Belina (Jerzowa Leszczyńska), artystka o czarującej powierzchow­ ności, stanowi od niedawna jedną z wybitniejszych sił lekkiej komedii”2. Boy w tym czasie, będąc jeszcze na stanowisku lekarza kolejowego, ale już po sukcesach Słówek i pierwszych dowodach uznania związanych z przekładami (Pal­ my Akademii za Moliera), maksimum czasu i wysiłku poświęcał tłumaczeniom, realizując w oszałamiającym tempie projekt swej „Biblioteki”. Rezultaty takiej pracy były proporcjonalne do jej tempa. W roku 1922 jedno z najwcześniejszych i najciekawszych studiów poświęconych „Bibliotece Boya” — Wacława Borowego Boy jako tłumacz — traktowało o 68 jego przekładach. Borowy nie szczędząc po­ chwał tłumaczowi podkreślał, że „ogrom w tym dziele zdumiewa przede wszystkim”. Edycja niniejsza zawiera 74 zachowane, nigdzie dotąd nie publikowane, listy i karty Żeleńskiego do Anny Leszczyńskiej, 2° voto Jackowskiej, z lat 1915—1921, 1931—1932. Część korespondencji (12 kart), ze względu na cenzurę austriacką — pi­ saną po niemiecku, przełożył Kazimierz Baranowski. W przekładzie poprawiono jedynie ortografię oryginału, zachowując błędy gramatyczne i składniowe. W teks­ tach polskich zastosowano ogólnie przyjęte zasady modernizacji pisowni i inter­ punkcji. Dla wyróżnienia tytułów, pisanych przez Boya rozmaicie, czasem w cudzy­ słowach, czasem bez cudzysłowów, wprowadzono kursywę. Wyrazy i zwroty pod­ kreślone w rękopisie — wyróżnia spacja. Wszystkie autografy listów znajdują się w zbiorach Anny Jackowskiej, której bardzo serdecznie dziękuję tak za łaskawe ich udostępnienie i zgodę na publikację, jak i za miłe godziny rozmowy, podczas której z pomocą córki, pani Ireny Fische- rowej (tą drogą również wyrażam jej wdzięczność), udało się objaśnić wiele trud­ nych do rozszyfrowania szczegółów. Dziękuję ponadto panu Antoniemu Słonimskie­ mu za pomoc w nawiązaniu kontaktu z adresatką. 2 Teatry polskie w Warszawie. Rocznik teatralny od 1/VII 1915 — 1H 1917. Opracował J. Czempiński. Warszawa 1917, s. 163. 173 LISTY TADEUSZA BOYA-ŻELEŃSKIEGO DO ANNY LESZCZYŃSKIEJ 1 [przed 18 XII 1915] C. i k. starszy lekarz pospolitego ruszenia 1 i Zofia Żeleńska 2 mają zaszczyt prosić JWP Jerzostwa Leszczyńskich 3 na wieczór w sobotę dnia 18 grudnia 1915 o godzinie 8V2 wieczór. O. o. u. s.4 Podwójny arkusik papieru listowego o formacie 11X15 cm, koloru bladokre- mowego, zapisany jednostronnie (w formie zaproszenia) atramentem niebieskim. 1 Doktor Tadeusz Żeleński na podstawie pisma cesarsko-królewskiego Mini­ sterstwa Obrony Krajowej został 10 VI 1915 powołany do wojska jako lekarz asystent pospolitego ruszenia i przydzielony służbowo do Szpitala nr 7 w Krakowie (ul. Starowiślna); 21 X 1915 mianowano go lekarzem Krankenhaltstation na dwor­ cu kolejowym. 2 Zofia zPareńskich Żeleńska (1886—1956) — żona Tadeusza. 3 Jerzy Leszczyński (1884—1959) — aktor, i jego żona Anna z Schille­ rów (ur. 1887) — adresatka listów. 4 Skrót formuły: „O odpowiedź uprasza się”, kończącej ceremonialne zapro­ szenie. Wiąże się z tym anegdota spopularyzowana przez Boya w Znaszli ten kraj?... o W. Dzieduszyckim, który odpowiedź na tak zredagowane zaproszenie zakończył również pierwszymi literami słów: ^Dziękuję uprzejmie, przybędę aku- ratnie”. 2 [XII 1915] Pani Niusiu. Kiedy pani jest widzialna, mam do pani masę interesów, a przy tym całkiem naiwnie przykrzy mi się za panią. T. Ź. Papier jak w poz. 1, zapisany jednostronnie atramentem niebieskim. List po­ chodzi z końca grudnia 1915 (po wizycie z 18 XII 1915, a przed wyjazdem Leszczyń­ skiej do Warszawy w styczniu 1916). 3 Wtorek [XII 1915] Przemiła pani Niusiu. Kiedyś w przystępie wspaniałomyślności obiecała mi pani, że mi pani pośpiewa trochę prostych piosenek ł. Bardzo zapamiętałem Tę obietnicę i już nie mogę doczekać się, kiedy to będzie, tym bardziej żeby mi się teraz strasznie przydało, bo chciałbym pisać wiersze 2 i potrzebowałbym, 174 BARBARA WINKLOWA żeby mnie coś pokołysało do tego. Bardzo proszę, pani Niusi, nie odmó­ wić mi tej koleżeńskiej przysługi i powiedzieć, kiedy mógłbym przyjść, jeżeli można dziś — o jakiej godzinie? Ręce najmocniej całuję i najmilej pozdrawiam, bardzo oddany pani Tadeusz Żeleński Papier jak w poz. 1, zapisane s. 1, 3. List powstał w końcu grudnia 1915. 1 „Muzykowanie” w domu Schillerów (przy ul. Wiślnej 10) było zjawiskiem powszechnym: komponował tam, grał i śpiewał L. Schiller przygotowując się do Wieczoru pieśni staropolskich, śpiewali i grali jego przyjaciele, często kompani z „Zielonego Balonika”, śpiewała również, obdarzona ładnym głosem, Leszczyńska, mieszkająca czasowo w domu rodziców. 2 Boy — już po sukcesach Słówek — w końcu r. 1915 wydał (własnym nakła­ dem) Słońce jesienne. (Tryptyk), zbiorek wierszy lirycznych i melancholijnych z heine’owskimi nutami. Następny, Z mojego dzienniczka. (Akord smutku), napi­ sany dla Leszczyńskiej i wydany w końcu r. 1916 (zob. list 40), w sprzedaży ukazał się w pierwszych dniach 1917. Część autografów zbiorku oraz wyd. 2 Słówek (1916) z ręcznie przepisanym przez Boya w formie dedykacji wierszem Z mojego dzien­ niczka... znajduje się w zbiorach Leszczyńskiej. 4 Wtorek [koniec r. 1915] Pani Niusiu, dowiaduje się, że pani niezdrowa — co się stało? Chyba nic poważniejszego? Naturalnie, że z prośby mojej nic wobec tego nie będzie, ale tym bardziej chciałbym panią odwiedzić koniecznie — dobrze? Jeszcze raz najmilsze wyrazy przesyłam T. Ż. Podwójny arkusik papieru listowego o formacie 15X16,5 cm, koloru niebieskie­ go, zapisany jednostronnie atramentem niebieskim. Kartka pochodzi z końca r. 1915, dotyczy wspomnianej w liście 3 wizyty z obiecanymi śpiewami. 5 Środa [XII 1915] Grzecznej pani Niusi od Aniołka, ale po południu śpiewamy, dobrze? Moja złota pani Niusiu! B. Podwójny arkusik papieru listowego o formacie 11X15 cm, koloru bladokre- mowego, zapisana s. 1. Kartka pochodzi z końca r. 1915, dotyczy wizyty, o której mowa w listach 3 i 4. 175 LISTY TADEUSZA BOYA-ŻELEŃSKIEGO DO ANNY LESZCZYŃSKIEJ 6 [30 XII 1915] Mój drogi Bertrandzie! Przyjmij tę troszkę słodyczy na drogę oraz puszkę na czarną godzinę w Warszawie, ale nie tak, żeby Morsztyn1 wszystko zeżarł. Żal mi bardzo, że nie ma sposobu porozmawiać z panią jeszcze troszkę — o tym, żeby mogła wpaść na chwilę, nawet nie marzę, bo pewno b. zajęta pani Niusia! Cóż robić! Dobrze, że choć na dworcu rękę pani będą mógł uścisnąć. Jak się pani ma po wczorajszym pijaństwie, jak usposobiona? Bardzo proszę zachować trochę dobrej pamięci o swoim dozgonnym Robercie! 2 T. Podwójny arkusik papieru listowego o formacie 13X17,5 cm, w kolorze blado- kremowym, zapisany jednostronnie atramentem niebieskim. Kartka napisana w dniu wyjazdu Leszczyńskiej do Warszawy. Data ustalona na podstawie wzmianki o „wczorajszym pijaństwie”. Odbyło się ono po przedstawieniu Roberta i Ber­ tranda 29 XII 1915. 1 Ludwik Hieronim Morstin (1886—1966) był młodszym kolegą Boya, przy­ jaźnił się także z domem Schillerów i Leszczyńskich, w czasie pierwszej wojny światowej służył w Legionach. W r. 1915 pracował w Naczelnym Komitecie Naro­ dowym, w departamencie wojskowym, pod dowództwem W. Sikorskiego, pełniąc funkcję „kuriera”. W Krakowie zatrzymywał się często u swojej rodziny, co stwa­ rzało możliwości przesyłania za jego pośrednictwem listów i paczek z Warszawy do Krakowa i odwrotnie. 2 Bertrand i Robert — bohaterowie wodewilu w 4 aktach W. L. A n с z у с а, z muzyką К. Hofmana, pt. Robert i Bertrand, czyli dwaj złodzieje, granego w Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie od 30 I 1915, w reżyserii A. Mielewskie- go. Boy i Leszczyńska razem oglądali wodewil 29 XII 1915. 7 [14 I 1916] Iżeś pozwolił przelotnej ptaszynie Pod dobrą strzechą lube gniazdko uwić, Niechaj ci wzajem życie w szczęściu płynie Słodszym, niż usta potrafią wymówić! Niech ci ten pokój pieszczotą oddycha, Zapachu smugą niech cię drażni mile, Niech długo wionie zeń melodia cicha Cudnej harmonii zaklętej na chwilę. Bo chociaż Życiu bronić się daremnie I choć zbyt rychło, niestety, odlecę, 176 BARBARA WINKLOWA Zostawiam tutaj, co najlepsze we mnie, Ciepłe od wzruszeń me serce kobiece...1 14 I 1916 Pojedynczy arkusz papieru listowego o formacie 13,5X18,5 cm, koloru bladc- kremowego, zapisany jednostronnie atramentem czarnym. 1 Wiersz nie publikowany, powstał w związku z wyjazdem Leszczyńskiej do Warszawy w styczniu 1916. 8 Niedziela, 27 II [1916] Droga Pani Niusieńko. W tej chwili przyszedłem tu i Mama powiedziała mi, że za chwilę przyjdzie ktoś, kto bierze listy do Warszawy. Więc naprędce gryzmolę te parę słów, żeby poskarżyć się pani Niusi, że dotąd ani słóweczka nie miałem! z czym bardzo mi jest smutno, ale myślę sobie, że widać nie było sposobu. Ja dwa dni temu wysłałem list przez drukarnię na ręce Wolffa г, powinien chyba dojść. Niewiele zresztą mam od siebie do napi­ sania (to jest miałbym bardzo dużo!), siedzę nad robotą, ciągle dużo i szybko, i liczę dni wolno mijające. Dowiaduję się od Mamy, że pani Niusia ma grać w Warszawie2, musi być kontenta, że tak prędko się złożyło? Ale boję się, że to panią mocno tam zwiąże! Przeniesiono mnie, z dnia na dzień, do innego szpitala w całkiem innym krańcu miasta. Ach, pani Niusiu, wszystkimi myślami moimi piszę pani recenzję z całego okresu, ach, taką, pani Niusiu, jakiej nie będzie miała, choćby doszła do laurów Modrzejewskiej. Ręce całuję z bezgraniczną przyjaźnią, proszę zachować mnie w pa­ mięci dobrej, pani na ciągłe oddany B. Sekretnik o formacie 10,7X9,5 cm, koloru bladokremowego z obrazkiem ba­ wiących się dzieci, zapisane s. 1—4 atramentem czarnym. Datę roczną ustala zdanie 0 załatwionym pozytywnie engagement Leszczyńskiej do Teatru Letniego, co miało miejsce w r. 1916. 1 Mowa o drukarni W. L. Anczyca w Krakowie, gdzie wykonywano wydawnict­ wa Gebethnera i Wolffa; Wolff to zapewne Gustaw Wolff (1872—1951) — proku­ rent firmy i literat amator. 2 Leszczyńska (pseudonim teatralny Anna Belina) została zaangażowana do Teatru Letniego w Warszawie w lutym 1916. 9 Środa [XI 1916?] Moja droga, miła pani Niusiu, dostałem wczoraj kochany listek pani 1 zaraz odpisuję, bo dowiedziałem się od Mamy o jutrzejszej okazji. Ja LISTY TADEUSZA BOYA-ŻELENSKIEGO DO ANNY LESZCZYŃSKIEJ 177 już ucieszyłem się bardzo zniesieniem cenzury, bo brałem to już za fakt, tymczasem, zdaje się, dopiero projekt, bo na poczcie powiedziano mi, że wszystko jeszcze po dawnemu. Zatem najpierw o sobie pani donoszę, że po długich i ciężkich cierpieniach ulokowano mnie w Krakowie nie w szpitalu, ale na „Krankenhaltstation” na dworcu kolejowym h Dotąd jestem z nowej służby bardzo zadowolony, bo ogranicza się do 28 godzin dyżuru jednym ciągiem co 3 dni, przy czym spać można i tak dalece obecnie nie ma nic do roboty — po skończeniu dyżuru aż do następnego jest się wolny jak ptaszek. Byle tylko ta sielanka tak trwała, byłoby bardzo dobrze. I żeby jaką „Dienstreise” do Warszawy można było wy­ myślić! Wie pani, Tristana czytając, od razu tłumaczyłem na polskie, bo jak mi się coś bardzo podoba, to mnie zaraz ręka świerzbi, tak że po kilku dniach, odczytawszy do ostatniej strony, miałem już gotowe — chciałbym wydrukować zaraz po Montaigne’u 2, o ile się da. Zebrało mi się też w kajecie kilka wierszyków, które teraz drukuję w maleńkiej książce3 dla odświeżenia się. A na dyżurach po trochu dzióbię Manon Lescaut4, którą też chciałbym wydać. Jak pani Niusia widzi, żyję wy­ łącznie w świecie fikcji, z których Niuśka jest najśliczniejszą i najbar­ dziej zmyśloną! Kiedyś pisałem kartkę do pani , pod wrażeniem pierwszego śniegu, który tak strasznie mocno przypomniał mi, jak wę­ drowaliśmy wszyscy w nocy do pracowni Czai 5 rok temu! Byłem wtedy w takim zaczarowanym usposobieniu, że mi się pejzaż przedstawiał jak ramy do bajki ślicznej, pamięta pani Niusia te drzewa i kraty wtedy poubierane śniegiem? Czy całego Delmeta 6 pani dostała? Ach, Niusieńko, że jesteś ,,w okresie pieśni”, tego bym się domyślił z oszczędności pani w pisaniu! Tylko niech pani tego za wymówkę nie bierze, bo ta troszka listu jest mi szalenie miła przez to, że czuję w niej szczerą, nieprzymu­ szoną przyjaźń pani, w którą wierzę! Ach, Niusieńko, i wierzę najmoc­ niej, że o ile każde z nas będzie sobą, to się zawsze odnajdziemy i porozumiemy, tylko o ile nacisk życia będzie nas spychał na gościniec banalności, to na nim zminiemy się na pewno. Moje drogie dziecko, cieszę się, że pani już zdrowa, że gra znowu, że z pewnością nowa cegiełka przybędzie do pani powodzenia, chciałbym serdecznie, żeby pani przyjechała, chociaż wiem, że te nasze „rozmowy”, do których tęskni pani Niusia, w rzeczywistości będą się przedstawiać jako codzienne pani przebywanie wieczorem u Lety 7 albo z Letą w kawiarni... Tylko mnie już przy tych seansach nie będzie, choćbym miał pani wcale nie widzieć! Niech się pani Niusia nie przeraża tego wybuchu mojej gwałtowności, ale masę we mnie jeszcze jest nie wyładowanych rzeczy, które dusiłem w sobie przez tę zniechęcającą refleksję, że jak tu można się kłócić, kiedy nie ma czasu się godzić! Wczorajszy list pani dostałem na dyżurze, przemarzyłem z nim ślicznie masę godzin, leżąc na kanapie albo prze- 12 — Pamiętnik Literacki 1968, z. 1 178 BARBARA WINKLOWA chadzając się bez końca po deptaku pysznym, który mam wzdłuż baraku na 132 kroków długi. Ale na ogół smutno mi jest bardzo, uśmiecham się wtedy, kiedy piszę do pani albo kiedy list Niuśki czytam, poza tym niczym się nie mogę zainteresować. Może się ocknę trochę, kiedy Mon­ taigne’a już z siebie zrzucę, bo takie grzebanie się rok w jednej rzeczy to strasznie zagważdża i obciąża mózgownicę. Do widzenia, Niusieńko droga, ściskam pani miłe ręce z prośbą o dobrą pamięć. T. Pani Niusieńko, kiedy nie wolno pani cukierków, proszę przyjąć choć tego życzliwego kapłona, jako niewinny znak mojej pamięci. Jeszcze raz najmilsze, najserdeczniejsze pozdrowienia — T. Podwójny arkusik papieru listowego o formacie 12,5 X 17 cm koloru bladokre- mowego, zapisane s. 1—3. List ten, zamieszczony tutaj w omyłkowej kolejności, wi­ nien znaleźć się — jak wskazują jego realia — po kartce pocztowej nr 40, datowa­ nej: [XI 1916]. 1 Drugie kolejne miejsce, gdzie w latach pierwszej wojny światowej Żeleński odbywał służbę wojskową; zob. przypis 1 do listu 1. 2 W momencie pisania listu prace nad przekładem Montaigne’a były w pełnym toku. Podjęta mniej więcej w tym czasie decyzja, aby Montaigne rozpoczynał „Bibliotekę Boya”, zadecydowała o niesłychanie troskliwym i pieczołowitym opra­ cowaniu całości. Przekład sprawdziła z oryginałem Z. Żeleńska, tłumaczenie tekstów łacińskich Boy powierzył E. Cięglewiczowi (księga I) i T. Since (II—III). Wstęp opracował sam, choć początkowo proponował napisanie go A. Grzy- male-Siedleckiemu. Pisma M. Montaigne’a (t. 1—5) ukazały się w sprzedaży w końcu stycznia 1917 i rozpoczęły serię „Biblioteki Boya”. Przekład Dziejów Tris­ tana i Izoldy J. Bédiera („Biblioteka Boya” 14) został wydany w lutym 1917. 3 Mowa o zbiorku Z mojego dzienniczka; zob. przypis 2 do listu 3. 4 Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux A. F. Prévosta („Biblioteka Boya” 16) w przekładzie i ze wstępem Boya wyszła drukiem bezpośrednio po Dziejach Tristana i Izoldy, w kwietniu 1917. 5 Tak wśród przyjaciół nazywano Józefa Czajkowskiego (1872—1947) ■— malarza i architekta, profesora architektury wnętrz w krakowskiej ASP, potem na wydziale Sztuk Pięknych uniwersytetu w Wilnie, jednego z założycieli towa­ rzystwa Polska Sztuka Stosowana. Pracownia Czajkowskiego przy ul. Smoleńsk była ulubionym miejscem spotkań bywalców „Jamy Michalikowej”, szczególnie po godzinach jej zamknięcia. * Mowa o Les Petits Pavés, zbiorku utworów słynnego piosenkarza i kompozy­ tora francuskiego P. Delmeta (1862—1904), którego Boy miał możność słuchać na estradach kabaretów Paryża podczas swojego pierwszego pobytu w stolicy Francji. Wiele melodii Delmeta autor Słówek przeszczepił na nasz grunt, pisząc do nich teksty. 7 Leta Czajkowska (pseudonim teatralny Walewska; zm. 1931) — żona mala­ rza J. Czajkowskiego, słynna Marysia z Wesela S. Wyspiańskiego. Była to zresztą najważniejsza rola, jaką grała, gdyż Walewska po wyjściu za mąż wycofała się ze sceny. Z jej namowy natomiast — Leszczyńska spróbowała swoich sił w teatrze. 179 LISTY TADEUSZA BOYA-ŻELEŃSKIEGO DO ANNY LESZCZYŃSKIEJ 10 6 III [1916] Beste Frau Niusia! Seit gestem ist es gestattet offene Briefe in deutscher Sprache nach Warschau zu schicken, gewiss ist auch von dor­ ten derselbe Weg gestattet? Ich eile mich also Ihnen, beste Frau Niusia, herzliche Grüsse zu schicken und ersuche Sie um baldige Nachricht über Sie, Ihre Gesundheit Ihre Tätigkeit und alles. Ich besuche von Zeit zu Zeit Ihre werte Familie, man spricht viel über Sie mit grosser Zärtlichkeit und herzlichen Begehren Sie bald unter uns hier zu sehen! Sonst geht das Leben sehr still und einfach vor sich — geteilt zwischen Arbeit und Träumerei. Ich bitte sehr, schreiben Sie bald und gedenken sie ihrer guten Freunde. Ihr sehr ergebener T. [Adres:] Hochwohlgeborene Frau / Jerzowa v. Leszczyńska j War­ schau (Königr. Polen) / Dluga-gasse № 25 / podjazd Stiegen links / Ge­ bäude des Theaters „NOWOŚCI” [Nadawca:] K. u. K. Oberarzt Dr. Żeleński / Krakau, Krupnicza 13 PRZEKŁAD Najlepsza Pani Niusiu! Od wczoraj wolno wysyłać do Warszawy otwarte listy w języku niemieckim, być może stamtąd również dozwolona jest ta sama droga? A więc spieszę, najlepsza Pani Niusiu, z wysłaniem Pani serdecznych pozdrowień i upraszam o szybką wiadomość o Pani, jej zdrowiu, o pracy i o wszystkim. Od czasu do czasu odwiedzam szanowną rodzinę Pani, mówi się wiele o Pani z wielką czułością i z serdecznym pragnieniem rychłego zobaczenia Pani pośród nas! Poza tym życie upływa bardzo spokojnie i zwyczajnie — dzielone między pracę i marze­ nia. Bardzo proszę, niech Pani wkrótce napisze i pamięta o jej dobrym przyjacielu. Bardzo Pani oddany T. Karta pocztowa, nadruki w języku niemieckim, zapisana obustronnie atra­ mentem niebieskim; data stempla pocztowego: 8 III 1916. 11 15 III [1916] Beste Frau Niusia. Soeben habe ich Ihren liebenswürdigen Brief erhalten — der aber 9 Tage wanderte! und da einer gar nicht ange­ kommen ist, so war ich sehr, sehr lange ohne Nachricht! Ich weiss von Ihrer Frau Mama über Ihrer ausgezeichneten Erfolg 1. Gleichzeitig werde ich einen Brief abschicken. Bei mir nichts neues, arbeite viel und bin auch ,,dienstlich” viel beschäftigt. Einzige Erquickung, dass sind die gute

Description:
Boy śledził z życzliwą uwagą pierwsze artystyczne kroki Schillera, który zakończył właśnie okres studiów oraz wojażów po Europie i z właściwym sobie rozmachem przygoto kowitym sukcesie przekazywał Boy do Warszawy niemal na bieżąco. A przy .. Ich bitte sehr, schreiben Sie bald und
See more

The list of books you might like

Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.